Projekty transgraniczne, to nie tylko wskaźniki, budżety, raporty i płatności. Mimo, że to nieodłączne elementy każdego z nich, to za każdym kryją się przede wszystkim konkretne idee, wartości i marzenia ludzi je realizujących, a także historie tych, którzy skorzystali na ich realizacji.
Chcemy przybliżyć Państwu część z nich poprzez „Opowieści z projektów” – cykl, w którym pokazujemy ten bardziej ludzki wymiar (ale i zwierzęcy – jak np. w odc. I) naszych wybranych projektów.
Zapraszamy do lektury.
3. Karpaty – wspólne wyzwanie
Pogodny, majowy dzień kusił do wędrówki. Zwłaszcza, że Gorgany to jedno z najpiękniejszych i najdzikszych pasm ukraińskich Karpat. Natalia postanowiła więc samotnie wyruszyć w góry, bo na polskim Pomorzu Zachodnim, gdzie na co dzień mieszka, takich krajobrazów brakuje… Obrała za cel Przełęcz Chomiak i wysoki na 1665 metrów Siniak. Wszystko szło dobrze dopóki na szczycie nie zwichnęła kostki. Próbowała wrócić tą samą trasą, ale zgubiła się w kosodrzewinie, a dzień zaczął się chylić ku końcowi… Szczęściem w nieszczęściu, znalazła zasięg i z komórki dodzwoniła się do swojego chłopaka w Polsce, ten zaś powiadomił Grupę Bieszczadzką GOPR. Było już po 20-tej. Na numer telefonu dziewczyny polscy ratownicy wysłali SMS-em link do aplikacji „RATUNEK”. Po kilku próbach szukania zasięgu Natalia zdołała ją zainstalować. Od tego momentu goprowcy, mimo, że stacjonują w Polsce, mogli już określać jej położenie na Ukrainie z dokładnością nawet do kilku metrów.
Jak jednak pomóc będąc po drugiej stronie granicy, setki kilometrów od zaginionej dziewczyny? Decyzja zapadła błyskawicznie: - „Dzwonimy do ukraińskich ratowników!”, z którymi Grupa Bieszczadzka GOPR współpracuje już od 3 lat. Odzew też był natychmiastowy - dwie ukraińskie ekipy wyruszyły z Jaremczy i Worochty. Gdy dotarły na miejsce była już 1:25 w nocy, a zanim zdążyły sprowadzić poszkodowaną na dół zrobiła się 5:20 rano. Opatrzona przez gospodarzy dziewczyna wróciła szczęśliwie do Polski.
Zdarzenie jest prawdziwe, zmieniliśmy tylko imię turystki. Takich wypadków w polskich Bieszczadach i ukraińskiej części Karpat jest coraz więcej, bo przybywa turystów, którzy chcą poznać tę część Europy. Te w wielu miejscach dzikie, rozległe góry przechodzą przez granice państw, co sprawia, że prowadzenie akcji poszukiwawczych i ratowniczych to prawdziwe wyzwanie. By jemu sprostać, potrzebne jest tworzenie, szkolenie i współpraca całej sieci służb ratowniczych w obu krajach.
Polsko-ukraiński system ratownictwa górskiego powstaje w dużej mierze dzięki pomocy Programu Współpracy Transgranicznej Polska-Białoruś-Ukraina 2014-2020. Jednym z kluczowych przedsięwzięć realizowanych obecnie przez ratowników z obu stron granicy jest projekt „S.O.S. na ratunek – utworzenie centrum szkoleniowego organizacji i koordynacji akcji ratowniczych”. Wartość projektu to ponad 1,86 mln euro, w tym dofinansowanie UE to prawie 1,68 mln.
Za tę kwotę, w bieszczadzkiej Równi koło Ustrzyk Dolnych, w zaadaptowanym budynku dawnej szkoły powstanie ośrodek, w którym szkolić się będą ratownicy z obu krajów. Wyposażone i przygotowane do działania zostanie: centrum koordynacyjne, dyżurka GOPR, nowocześnie wyposażone sale treningowe i symulacyjne do szkoleń medycznych i ratowniczych. Będzie też miejsce regeneracji dla ratowników i opieki dla poszkodowanych. Zakupiony zostanie pojazd operacyjny do koordynacji akcji w górach, sprzęt medyczny, lawinowy, ewakuacyjny, a nawet specjalistyczna odzież, elektryczne rowery i 2 drony z kamerą termowizyjną.
Po stronie ukraińskiej, w Sławsku, wyremontowana zostanie dyżurka ratownicza, zakupione będą dwa auta operacyjne i podobny zestaw sprzętu: Zakupiony sprzęt będzie taki sam, żebyśmy mogli ćwiczyć w ten sam sposób, aby to wszystko było kompatybilne, scalone, by osiągnąć jednolity sposób działania - podkreśla Krzysztof Szczurek, naczelnik Grupy Bieszczadzkiej GOPR. Ratownicy z Polski i Ukrainy przejdą wspólne szkolenia z medycyny ratowniczej, łączności i koordynacji akcji, w tym kursy dla operatorów dronów. Przeszkolą się także wolontariusze z Ochotniczych Straży Pożarnych w Bieszczadach, którzy często włączają się do akcji poszukiwawczych.
Czy ta strona była przydatna?