Projekty realizowane w ramach Programu Współpracy Transgranicznej Polska-Białoruś-Ukraina 2014-2020 to nie tylko wskaźniki, budżety, sprawozdania i płatności. Choć są to nieodłączne elementy, przede wszystkim każdy projekt kryje w sobie konkretne pomysły, wartości i marzenia osób go realizujących, a także historie tych, którzy skorzystali z ich realizacji.
Niektóre z nich chcemy Wam przybliżyć poprzez "Historie projektów" - cykl, który prezentuje ich bardziej ludzki (ale i zwierzęcy - jak w 1., 13. i 14. odcinku) wymiar naszych wybranych projektów. Zapraszamy do lektury!
Każdy, kto mieszka we Lwowie, przynajmniej raz przechodził obok kampusu uniwersyteckiego otoczonego pięknym parkiem. Majestatyczny budynek z kolumnami, rzeźba człowieka i konia, napis po łacinie "Hominus animalumque saluti" ("Dla dobra ludzi i zwierząt") - to miejsce z pewnością przyciągnie Twoją uwagę. Ci, którzy mieszkają w pobliżu, zwykle mają okazję lepiej poznać okolicę. Można tu obserwować dzikie kaczki pływające w niewielkim stawie, spacerować zacienionymi alejkami parku, zatrzymać się przy tajemniczym gotyckim budynku, posłuchać spokojnego brzęczenia pszczół wokół uli. W południowej części kampusu można znaleźć kilka ciekawszych rzeczy - można zobaczyć krowy i konie w stodole, a także spokojnie spacerujące kury. Dość dziwny widok jak na centrum miasta i bezcenne doświadczenie dla dzieci! Znajduje się tu również unikalne Muzeum Podkowy. Kampus Lwowskiego Narodowego Uniwersytetu Medycyny Weterynaryjnej i Biotechnologii jest jak cały kraj, jednak jego historia jest mało znana mieszkańcom Lwowa i turystom.
Profesor Anton Hamota, który związał swoje życie z tą instytucją edukacyjną w latach 40. ubiegłego wieku, wciąż pamięta wiele z jej przeszłości, począwszy od czasów studenckich. Zgłębiał również jej wcześniejszą historię. Alla Winiarska podziela jego pasję, fascynując się przeszłością. Zbigniew Wróblewski, doktor medycyny weterynaryjnej z Polski, uważa, że Lwowska Szkoła Weterynaryjna jest kolebką polskiej weterynarii, a jej historia zasługuje na refleksję. Zespół podobnie myślących osób z Ukrainy i Polski zdecydował, że interesujące byłoby zbadanie przeszłości instytucji i przedstawienie innym jej fascynującej historii.
Rozpoczął się w 1881 r. wraz z utworzeniem Cesarsko-Królewskiej Szkoły Weterynaryjnej i Szkoły Kucia Koni wraz z kliniką dla zwierząt we Lwowie. W tamtych czasach życie ludzkie było związane ze zwierzętami w znacznie większym stopniu niż obecnie: wszystkie wiejskie rodziny trzymały zwierzęta gospodarskie, a kury, a nawet świnie i krowy, nie były niczym niezwykłym w dużych miastach. Konie były wykorzystywane w wielu dziedzinach ludzkiego życia, od przemysłu po służbę wojskową. W związku z tym od wielu lat dyskutowano o utworzeniu instytucji edukacyjnej, która kształciłaby specjalistów zdolnych do zwalczania chorób zwierząt i prowadzenia badań naukowych w tym zakresie. Dzięki staraniom orędowników, w szczególności Alfreda Besiadeckiego, naczelnego lekarza sanitarnego Galicji i profesora Uniwersytetu Jagiellońskiego, we Lwowie powstała Szkoła Weterynaryjna, której pierwszym dyrektorem został Piotr Seifman. Przez wiele lat była to jedyna tego typu szkoła weterynaryjna w tej części ówczesnego Cesarstwa Austriackiego, tysiące przyszłych specjalistów rozpoczęło tu swoją karierę, z nią związana jest historia medycyny weterynaryjnej zarówno w Polsce, jak i na Ukrainie.
Dlatego badanie i popularyzacja tej historii były tak ważne dla partnerów projektu po obu stronach granicy. Projekt VetHeritage „Nowatorskie podejście do dziedzictwa historycznego: dziedzictwo naukowe medycyny weterynaryjnej polsko-ukraińskiego pogranicza" był wspólną inicjatywą Lwowskiego Narodowego Uniwersytetu Medycyny Weterynaryjnej i Biotechnologii im. S. Z. Grzyckiego oraz dwóch izb weterynaryjnych z Polski - Lubelskiej i Podkarpackiej.
Alla Winiarska opowiada o swoich doświadczeniach związanych ze studiowaniem archiwalnych dokumentów:
Byłam pod głębokim wrażeniem tego, co przeczytałam o ciężkich warunkach pracy szkoły weterynaryjnej w XIX wieku. Na początku klinika była stodołą bez ogrzewania i światła... Ludzie, którzy tam pracowali, byli prawdziwymi bohaterami, ponieważ nie tylko poradzili sobie ze wszystkimi trudnościami, ale także doprowadzili instytucję do tak wysokiego poziomu. Zasługują na pamięć i mogą inspirować innych swoim przykładem.
W ramach projektu wykonano niewiarygodną ilość pracy, tj. badania i digitalizację archiwaliów, podczas których usystematyzowano i uporządkowano ponad tysiąc dokumentów i fotografii, a także przygotowano opisy najważniejszych aspektów historii Uniwersytetu. Wyniki badań posłużyły do stworzenia stanowisk prezentacyjnych w muzeum, publikacji oraz trasy turystycznej. Nie zapominajmy, że cztery budynki, w których pierwotnie mieściła się Szkoła Weterynaryjna, rozrosły się do ogromnego kompleksu! Wycieczka po uczelni z odwiedzeniem najważniejszych miejsc trwa prawie trzy godziny. I takie ekscytujące historie zostaną Ci ujawnione! Profesor Anton Hamota chętnie dzieli się własnymi wspomnieniami i tym, co kiedyś usłyszał od innych i znalazł w archiwach. Dzięki niemu te historie ożywają, pełne emocji i żywych szczegółów. Jest świetnym gawędziarzem i ma fenomenalną pamięć.
Opowiada o swoim Uniwersytecie, który przeszedł przez burzliwe lata wojen, represji, powojennych kataklizmów i kilku zmian władzy politycznej. Z podziwem mówi o profesorach, wśród których jest wielu wybitnych naukowców, niezwykle inteligentnych, czasem ekscentrycznych osobowości, oddanych swojej pracy. Stanisław Królikowski, który opracował pionierską metodę wziewnego znieczulenia dotchawiczego koni w czasach, gdy nie stosowano jeszcze u zwierząt znieczulenia ogólnego dożylnego. Kazimierz Szczudłowski, założyciel Lwowskiej Szkoły Ortopedycznej, który opracował metodę blokowania nerwów kończyn koni, stosowaną do dziś. Stanisław Michalski jako pierwszy w Europie zastosował i opisał znieczulenie dożylne psów i kotów barbituranem-pernoktonem, stosując dożylnie evipan. Józef Szpilman i Henryk Kadyj zapoczątkowali reformę medycyny weterynaryjnej i szkolnictwa weterynaryjnego w Austrii. Józef Szpilman, jako członek Rady Weterynaryjnej przy Ministerstwie Rolnictwa w Wiedniu, został nawet wysłany przez rząd austriacki do Bułgarii w 1914 r. z misją zdiagnozowania i zwalczenia księgosuszu. Akademia prezentowała swoje osiągnięcia na międzynarodowych wystawach, pisali o niej światowi naukowcy. Wydawano tu podręczniki i periodyki, w szczególności pierwsze w historii czasopismo weterynaryjne w języku polskim "Przegląd Weterynarski". A co najważniejsze, przyczyniło się to do zmniejszenia występowania chorób zwierzęcych w regionie.
Sam obszar uniwersytetu również przeszedł imponujące zmiany. Dziś jego główna część mieści się w okazałym budynku w stylu socrealizmu. Z czasem do kompleksu włączono również okoliczne budynki, takie jak pomieszczenia dawnego klasztoru Sakramentek. Aż trudno uwierzyć, że uniwersytecki staw rybny był niegdyś znacznie większy i służył jako publiczne kąpielisko, a sąsiedni Staw Szumanowski (dziś nieistniejący) zimą zamieniał się w lodowisko, którym zarządzało lokalne stowarzyszenie łyżwiarskie. Życie studenckie to nie tylko nauka - w latach 20. ubiegłego wieku studenci założyli Lwowski Chór Lekarzy Weterynarii, który koncertował, jeździł na trasy, a jego występy były transmitowane w radiu.
Za każdym razem, gdy czytam prace historyczne, biografie, materiały archiwalne, wspomnienia profesorów, wracam myślami do tamtych czasów i przeżywam te wszystkie chwile z tymi ludźmi. Stawiam się na ich miejscu: czy byłbym w stanie pracować w takich warunkach, czy starczyłoby mi pasji... Jestem dumny, że studiowałem i pracowałem we Lwowskiej Szkole Weterynaryjnej... - mówi Anton Hamota.
Być może nigdy nie poznamy losu tych młodych mężczyzn i kobiet spoglądających na nas ze starych fotografii. W ciągu 140 lat świat stał się inny, technologia weszła na wyższy poziom, a styl życia zmienił się. Ale coś pozostało niezmienne - potrzeba kontaktu między ludźmi a żywą naturą dla wspólnego dobra. Ludzie, których losy splotły się z historią tego Uniwersytetu, poświęcili się służbie szlachetnej sprawie, której istotę w skrócie oddaje zdanie wyryte na fasadzie uczelni.
Czy ta strona była przydatna?